Share

Dać chorym nadzieję

Br. Tarcisius, Cristophorus de Ruyter SVD, werbista z Holandii, przybył do Ghany w czasie pandemii polio i postanowił pomóc osobom dotkniętym chorobą w odzyskaniu zdolności chodzenia i prowadzeniu niezależnego życia.

Tak właśnie narodziła się idea Ortopedycznego Centrum Szkoleniowego (OTC). Zostało ono założone w 1961 r. w Nsawam na po­łudniu Ghany, ok. 30 km na północ od Akry, stolicy kraju.

Eugene Asante SVD

 

 

 

 

Więcej w najnowszym numerze miesięcznikawinietka small

 

Usłyszeć wołanie Jezusa

W święto św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty, po Mszy św. powiedziałem w zakrystii do seniora werbistów w Port Moresby, o. Mike’a: „Ale ten Mateusz to miał szczęście”. Na co o. Mike odpowiedział: „My też, my też”. Ten krótki i prozaiczny dialog wyraża doświadczenie wielu osób powołanych; ich serca są pełne wdzięczności za wspaniały, a zarazem niezasłużony dar.

Piszę te słowa z perspektywy powołania kapłańskiego i misyjnego, ale można je odnieść do każdego powołania, które jest darem i niepowtarzalnym planem Boga dla nas. Zostaliśmy wyróżnieni przez Boga, który spojrzał na nas wzrokiem pełnym miłosierdzia i powołał nas, by iść za Nim (por. Mt 4,20) na przeróżnych drogach życia.

Władysław Madziar SVD

 

 

 

Więcej w najnowszym numerze miesięcznikawinietka small

 

Święci z krańców świata

Opowieść o przebaczeniu

Większość z nas pamięta wyuczone w dzieciństwie uczynki miłosierdzia: „Urazy chętnie darować, krzywdy cierpliwie znosić…”. Łatwo je wyrecytować, ale dużo trudniej wcielić w życie, a historia św. Józefiny Bakhity pokazuje, że przebaczenie – nawet trudnych doświadczeń – naprawdę jest możliwe.

Rodzinną miejscowością Józefiny była Olgossa w zachodnim Sudanie. Tam żyła i wychowywała się w gronie najbliższych. Jak wynika z jej autobiografii, Józefina miała trzech braci i cztery siostry, w tym siostrę bliźniaczkę. Jej rodzina należała do zamożnych. Tata jako rolnik zatrudniał kilku pracowników, a jego brat był przywódcą wioski. Cała rodzina była bardzo zżyta ze sobą.

Agnieszka M. Kamińska

 

 

 

 

Więcej w najnowszym numerze miesięcznikawinietka small

 

Cierpieć z radością

Niedawny okres Bożego Narodzenia przypomniał nam pierwsze dni Jezusa na ziemi i trudy, przez jakie musiał przechodzić On i Jego rodzice. Święta Rodzina znosiła je z wiarą i pewną radością, czytając znaki, których wtedy nie do końca rozumiała. Ich doświadczenie może pomóc nam, ludziom XXI w., pojąć sens cierpienia i trudnego doświadczenia.

W chwilach, kiedy czuje się ból, łatwo powiedzieć „W moim życiu nic się już nie da zrobić” albo „Spotkało mnie wszystko, co najgorsze”. Spróbujmy jednak w takich sytuacjach spojrzeć na życie nieco inaczej. Bo co to znaczy cierpieć z radością? Czy mam mnożyć cierpienia w moim życiu, licząc, że to przyniesie mi radość? Czy mam udawać, że nic się nie dzieje, kiedy wszyscy wokół widzą, jak bardzo dotknęło mnie cierpienie? Chyba nie o to tu chodzi.

Roman Janowski SVD

 

 

 

Więcej w najnowszym numerze miesięcznikawinietka small

 

Zrozumieć Słowo

Wieża Babel

Znajomy kapłan opowiadał mi kiedyś, jak powierzono mu przeprowadzenie katechezy dla przedszkolaków. Tematem miało być opowiadanie o wieży Babel. Duchowny był przerażony. Zupełnie nie wiedział, o czym mógłby mówić małym dzieciom. Zapytał więc najmłodszych: „Czy dobrze zrobił Bóg, że nie pozwolił ludziom zbudować tej wieży?”. „Pewnie, że dobrze” – odpowiedział jeden chłopiec. „Dlaczego?” – drążył kapłan. „Bo jak budujemy wieże z klocków, to możemy je ustawiać tylko do pewnej wysokości. Potem się rozsypują – wyjaśnił malec. – Gdyby ludzie zbudowali ją wysoką, aż do nieba, to by się przewróciła, zasypała ich wszystkich i pozabijała”. Może to naiwne i dziecięce, ale nie jest pozbawione mądrości.

Werset 11,4 Księgi Rodzaju dość często tłumaczymy dziś w następujący sposób: Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi. Ten cytowany tekst zaczerpnąłem z drugiego wydania Biblii Tysiąclecia. Nowsze jednak przekłady mówią nie tyle o „uczynieniu sobie znaku”, ale raczej o „zdobyciu/zapewnieniu sobie imienia”, co na pierwszy rzut oka zdaje się być mniej zrozumiałe, ale niewątpliwie wierniejsze oryginałowi.

Jan Bocian SVD

 

 

 

 

Więcej w najnowszym numerze miesięcznikawinietka small

 

Werbistowscy świadkowie wiary

Za głosem powołania

O. Stanisław Lewandowski SVD (1937–2024)

Stanisław urodził się 12 września 1937 r. w górniczej rodzinie Józefa i Marii z domu Kubica. Ojciec pracował w kopalni, a matka prowadziła dom oraz wychowywała szóstkę dzieci. Po ukończeniu szkoły podstawowej Staszek rozpoczął naukę zawodu elektryka. Pracował w kopalni im. J. Marchlewskiego w Bytomiu oraz kopalni „Julian” w Piekarach Śląskich.

Idąc za głosem powołania, w sierpniu 1959 r. wstąpił do prowadzonego przez misjonarzy werbistów niższego seminarium w Domu św. Krzyża w Nysie. We wrześniu 1965 r. rozpoczął studia w Misyjnym Seminarium Duchownym Księży Werbistów w Pieniężnie. Tam 8 września 1971 r. złożył wieczystą profesję zakonną, a 12 grudnia tego samego roku przyjął święcenia diakonatu. Święcenia kapłańskie otrzymał w kościele seminaryjnym w Pieniężnie 18 czerwca 1972 r. z rąk bp. Tadeusza Ettera.

Janusz Brzozowski SVD

 

 

 

 

Więcej w najnowszym numerze miesięcznikawinietka small

 

 

 

Werbiści mają...

Współpracowników świeckich

Jeżeli mówimy o misjach, to na pierwszy plan wysuwają się oczywiście misjonarze, którzy udają się w dalekie kraje oraz mieszkańcy tych krajów. A przecież trudno sobie wyobrazić misje bez wsparcia osób świeckich. Nazywamy ich najczęściej „dobrodziejami”. To osoby zainteresowane misjami, pragnące współpracować w głoszeniu Ewangelii we wszystkich zakątkach ziemi. Wspierają misje ofiarami pieniężnymi, modlitwą, a niejednokrotnie i ofiarą swojego cierpienia. I o ile niezastąpione jest bezpośrednie działanie misjonarzy, to równie niezastąpione jest to wsparcie, bez którego trudno wyobrazić sobie działanie ośrodków misyjnych, a przede wszystkim działanie w tych ośrodkach zbawczej łaski Boga.

Rola osób świeckich okazywała się kluczowa w początkach istnienia werbistów. Tak było w przypadku powstania domu misyjnego w Nysie. Był to trzeci dom werbistów w Europie, a pierwszy, jaki powstał na terenie ówczesnych Niemiec. Wybór Śląska na miejsce jego założenia był ściśle związany z pochodzącym z tamtych terenów małżeństwem państwa Huchów, a szczególnie z p. Emilią Huch.

Dariusz Pielak SVD

 

 

 

 

Więcej w najnowszym numerze miesięcznikawinietka small

 

Poczta misyjna

List o. Władysława Madziara SVD z Papui-Nowej Gwinei

Bardzo serdecznie pozdrawiam każdego z Was i dziękuję za wierne uczestniczenie w działalności misyjnej Kościoła. Jestem wdzięczny za każdy rodzaj pomocy i zainteresowania. Świadomość, że ktoś się interesuje, wspiera, modli się i ceni powołanie misyjne, dodaje odwagi oraz pomaga przechodzić przez momenty wyzwań i niepowodzeń.

Dokładnie od 1 września 2023 r. jestem na mojej nowej misji w Papui-Nowej Gwinei. Po zakończeniu kadencji rektora w naszym domu w Rzymie, wyraziłem zgodę na powrót do życia w rzeczywistości misyjnej. Zresztą już w 2018 r. otrzymałem zaproszenie, by przyjeżdżać co roku na jeden semestr do Catholic Theological Institute (CTI) w Port Moresby i prowadzić wykłady z teologii dogmatycznej. Choć byłem tym zainteresowany i ciekawy nowego doświadczenia, to taka możliwość nadarzyła się dopiero w 2021 roku. Wtedy to przyjechałem po raz pierwszy na trzy miesiące do Papui-Nowej Gwinei i poznałem całkiem inną rzeczywistość i problemy tutejszego Kościoła.

 

 

 

Więcej w najnowszym numerze miesięcznikawinietka small

 

 

 

Okiem siostry

Jestem wolna

Jako młoda dziewczyna lubiła samotność, ale ciężko pracowała. Jej rodzinie nie wystarczało pieniędzy na naukę w szkole, więc skończyła tylko czwartą klasę.

Ludzie nazywali ją Maschudu, co w języku venda znaczy „Szczęśliwa”. Śpiewała, wędrując drogami wiosek, wczesnymi rankami prała bieliznę swoją i całej rodziny w pobliskiej rzece, a potem czyściła cały dom. To było jej główne zajęcie.

Wieczorami rozmawiała ze swoim Bogiem. Lubiła prace w ogrodzie. Chciała bardzo mieć własną rodzinę i dzieci, a ponieważ kochała swój dom, chciała mieć taki sam w przyszłości, której jeszcze nie znała.

Dolores Zok SSpS

 

 

 

 

Więcej w najnowszym numerze miesięcznikawinietka small

 

Wyprawa do Indonezji

Orędownik Bożego miłosierdzia

Jeśli nie masz czasu, aby o godz. 15.00 odmówić Koronkę do Bożego miłosierdzia, to chociaż pomyśl o Chrystusie, który jest zawsze z Tobą. Sam Jezus zachęcał tych najbardziej spragnionych, aby do Niego przyszli.

2 sierpnia 2024 roku. Surabaya, wyspa Jawa. Jedziemy z wizytą do przyjaciół o. Czesława Osieckiego SVD. Towarzyszą nam nasi współbracia werbiści z domu prowincjalnego: br. Antonius I Made Purnawan SVD, prezes domu, i o. Damianus Weru SVD, zajmujący się pomocą rodzinom w potrzebie. Wyjeżdżamy o godz. 9 rano. Poruszamy się w kierunku południowej strony miasta. Przekraczamy rzekę Jagir i po pięciu kilometrach docieramy do celu. Nasi gospodarze, pani Lydiawati Liem i pan Gondo Kusomo mieszkają przy ulicy Margorejo Indah. Wjeżdżamy w mały, ciasny plac przed domem.

Krzysztof Kołodyński SVD

 

 

 

 

Więcej w najnowszym numerze miesięcznikawinietka small

 

W świecie andyjskim

W kulturze andyjskiej, głęboko zakorzenionej w szacunku do natury i duchów przodków, istnieje wiele rytuałów i zwyczajów, które odzwierciedlają bliską więź między człowiekiem a otaczającymi go transcendentnymi światami.

Jednym z najbardziej niezwykłych i symbolicznych rytuałów jest Sullu – tradycja składania ofiar, mająca na celu zapewnienie harmonii, płodności i ochrony. W Boliwii Sullu odgrywa istotną rolę w życiu duchowym mieszkańców, będąc jednocześnie przejawem synkretyzmu religijnego, łączącego elementy przedkolonialnych wierzeń andyjskich z wpływami katolickimi.

Mariusz Mielczarek SVD

 

 

 

 

Więcej w najnowszym numerze miesięcznikawinietka small

 

Święty albo szalony

Podczas przedstawiania działalności św. Arnolda Janssena często przewija się pewne przekonanie. Polega ono na tym, że uważamy, że wszystko, co udało mu się zrobić, przebiegało bez żadnych problemów i wyrzeczeń. Wydawał jakąś gazetę? No i wydawał. Co za problem? Założył misyjne seminarium? No i założył! A jakżeby inaczej? Zbudował kilka seminariów, kilkanaście kościołów, wydawał ponad milion egzemplarzy publikacji rocznie, założył misje w wielu krajach? Oczywiście! Co w tym dziwnego?

Dokładniejsza lektura biografii św. Arnolda pokazuje nam jednak, że nie wszystko działo się tak prosto i automatycznie. Wielkim paradoksem jest fakt, że wiele niby bardziej przygotowanych i utalentowanych osób musiało się ze swoich pomysłów wycofać, a Arnold szedł dalej. Nie można odmówić mu Bożej pomocy, ale sekret kryje się również w konkretnych działaniach. Przyjrzyjmy się zatem kilku sytuacjom współpracy założyciela werbistów z biskupami.

Dariusz Pielak SVD

 

 

 

Więcej w najnowszym numerze miesięcznikawinietka small

 

Miesięcznik MISJONARZ
ul. Ostrobramska 98, 04-118 Warszawa
Tel.: +48 22 280 99 65
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.